IX
Dzisiejszego dnia obudziłam się z wyrzutami sumienia. W
sumie to nie powinnam mieszać się w związek Hazzy nawet jeżeli jest on
beznadziejnie głupi i do tego niebezpieczny. To jego sprawa. Jego życie. Jego
problemy. Ja miałam własne. Liama. Zupełnie nie wiedziałam jak z nim stoję. Czy
uważa mnie bardziej za koleżankę , czy może myśli o mnie w inny sposób. Miałam
idealną okazję, aby się do niego zbliżyć, ale zamiast tego popchnęłam go w
stronę Danielle. Jaka ja jestem czasem żałosna. Po wielkiej lini oporu jaką
stawiało moje ciało zwlekłam się z łóżka, by się umyć i zmienić piżamę na
jakieś normalne ubranie. Schodząc na dół nic nie słyszałam. Weszłam do kuchnia,
ale nikogo nie było. Usłyszałam grający telewizor, więc poszłam do salonu.
Zobaczyłam tam Harrego, który totalnie mnie olewał, mimo iż wiedział , że tam
jestem.
-Hej Harry-
odpowiedziałam najmilszym tonem jaki tylko potrafiłam z siebie wydobyć.
-Cześć – odparł sucho.
-Gdzie jest reszta?-
zapytałam, choć dobrze wiedziałam, że Hazza nie chce ze mną rozmawiać.
-Na zakupach-odpowiedział
już trochę podirytowany.
-Aha, dzięki-
powiedziałam miłym i sympatycznym tonem , udając że nie zauważyłam ,że się na
mnie gniewa. Następnie udałam się do kuchni, by coś zjeść. Gdy mój brzuszek był
już pełny, raczej przepełniony wzięłam
telefon i zadzwoniłam do wujaszka.
- Vas happening ?- zapytał raczej nie Paweł.
-Zayn?- zapytałam
zdezorientowana.
-Tak, co jest?
-Gdzie jest Paweł i o
której wrócicie?
-Twój wujaszek wyrywa
właśnie jakąś panią, a my wrócimy raczej późno, a co ?
-Nic takiego, pozdrów od mnie wszystkich- powiedziałam po
czym się rozłączyłam. Świetnie najwyraźniej dzisiaj nie zobaczę się z Liamem za
to będę musiałam spędzić cały dzień w domu z osobą która mnie nienawidzi, która
pewnie gdy chciałabym się zabić dałaby mi sznurek i kopnęła krzesło. Do tego
wszystkiego pogoda za oknem była do dupy, więc nie mogłam nigdzie wyjść.
-Kiedy zamierzasz im
powiedzieć?- rzucił nagle Hazza wchodząc
do kuchni
-Powiedzieć im co?-
powiedziałam wytrącona z myśli o tym jak unikać Harrego. Loczek nic nie
odpowiedział popatrzył na mnie tylko wymownym wzrokiem, który sprawił, ze
wszelaka pamięć mi wróciła- A o tym- odparłam nagle- Przecież nie ma o czym
mówić, byłeś wczoraj na zakupach tak samo jak oni są dzisiaj-odparłam z sarkazmem.
- Czyli im nie powiesz?
-Nie. – powiedziałam nie
okazując żadnych emocji. Harry się rozluźnił, podszedł do mnie i mocno mnie
przytulił, sprawiając, że moje serduszko mocniej zabiło.
-Jesteś wspaniałą
przyjaciółką- odparł
- Ty dochowałeś mojej
tajemnicy ja dochowam twojej- powiedziałam z nikczemnym uśmiechem.
-Wiem, co o mnie myślisz,
ale ja- zaczął, ale nie dokończył , bo przyłożyłam mu rękę do buzi.
- Jestem tu ostatnią
osobą, która powinna kogoś osądzać. – powiedziałam jednocześnie zdejmując moją
dłoń z jego buzi.
-Dzięki jesteś naprawdę w
porządku.
-Przez grzeczność nie
zaprzeczę- odparłam nalewając sobie soku do szklanki
-Więc co chcesz o niej
wiedzieć?
-Hmm… może na początek
jak się nazywa i kim jest?
- Caroline Flack jest
dziennikarką.
-Interesujace-
stwierdziłam śmiejąć się pod nosem- Kochasz ja?- zadałam kolejne pytanie
- Tak – odpowiedział bez
zawahania
-A czy ona kocha ciebie?-
zapadła cisza. Hazza pobladł.
-Tak- starał się to
powiedzieć tak samo pewnie jak poprzednio, ale nie był dobrym aktorem
- Dlaczego jesteś taki
nie pewny?
- Bo nigdy nie usłyszałem
od niej bezpośredniego „kocham cię” zawsze jak ja jej to mówiłem ona
odpowiadała dwuznacznie-każde słowo w tym zdaniu wypowiadał powoli i dokładnie,
jak by były częścią jakiegoś rytuału.
-.Nie mam już więcej
pytań- odpowiedziałam.
-To dobrze , bo
odpowiadanie już mi się znudziło!!
–wykrzyczał mi to w twarz po czym wybiegł z domu na dwór, na okropną ulewę. W
tej chwili powinnam pobiec za nim , czy coś , ale za miast tego stałam jak
wryta, po czym wybuchnęłam śmiechem.
-Jak w brazylijskiej
telenoweli- powiedziałam na głos. Zamknęłam drzwi za Hazzą po czym i poszłam
oglądać telewizję z miską popcornu. Minuty mijały a Harry nie wracał. Po dwóch
godzinach postanowiłam, że go poszukam. Przez chwilę się zawahałam widząc
pogodę jaka panowała na zewnątrz, ale tu chodziło o Harrego więc nie mogłam sobie odpuścić.
Ubrałam się w ciepłe ubrania. Założyłam płaszcz przeciw deszczowy i wzięłam
jeden zapasowy dla Hazzy jak bym go odnalazła. Ubrałam kalosze i wyszłam.
Kruczyłam po ulicach Londynu przez jakieś półtorej godziny. Stwierdziłam, że
Harry może byś już w domu, więc wyjęłam telefon i zadzwoniłam na domowy, ale
nikt nie odbierał. Przez chwilę chciałam zadzwonić do Louisa, ale musiałabym mu
tłumaczyć, dlaczego szukam Harrego , a wtedy zdradziłabym jego tajemnice i
jeszcze bardziej bym namieszałam. Kiedy tak szłam samotnie po zalanych ulicach
Londynu w poszukiwaniu przyjaciela uświadomiłam sobie, że następnym razem gdy w
siebie zwątpię i będę musiała stanąć przed lustrem wymusić na sobie szeroki
uśmiech i powiedzieć, że moje życie jest piękne , to tak naprawdę nie skłamię.
Dzięki temu , że się tu przeprowadziłam i poznałam tak wspaniałych ludzi moje
życie nabrało sensu. Gdy weszłam do parku nareszcie go zobaczyłam.
Siedział na ławce z podwiniętymi
kolanami i głową schowana między nimi. Wyjęłam mój zapasowy płaszcz przeciw
deszczowy i okryłam go nim.
-Harry… wszystko będzie
dobrze- zaczęłam
-Nie , nie będzie ona…
mnie nie kocha… nigdy nie kochała-powiedział załamany.
-Skąd wiesz ? Niektórzy
nie okazują tak łatwo uczuć…
-Spaliśmy razem, a ona i
tak mi nie powiedziała tych dwóch słów…- powiedział to tak jak by to były jego
ostatnie słowa.
- Po prostu zadzwoń do
niej i postaw sprawę jasno- zaproponowałam.
-Już dzwoniłem… odebrał
inny facet…- powiedział cicho. -Jestem żałosny- dodał
-Żałosna to jest ona, nie
wolno się bawić czyimiś uczuciami, a już na pewno nie tak sympatycznego,
przystojnego i romantycznego chłopaka jak ty.- powiedziałam jako jego
przyjaciółka- no i do tego…- nie dokończyłam bo jego usta spoczęły na moich.
Serce zaczęło mi szybciej bić, policzki zostały pokryte falą czerwoności. Ręce
zaczęły mi się delikatnie trząść. Loczek
złapał mnie w tali po czym przysunął do siebie jednocześnie ciągle stykaliśmy się
ustami. Poczułam jego delikatny zapach i mokrą od deszczu skórę. Bardzo mi się
podobało, pragnęłam więcej.
______________________________________________________________________
Przepraszam, że tak mało, ale coś weny nie mam ;(
Proszę ;) piszcie wasze opinie w komentarzach :)
Fajne jest! :D
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny<3
Dodajesz cudne zdjęcia chłopaków <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://van-ill-op.blogspot.com/
Mam nadzieje, ze odwiedzisz :)