niedziela, 19 lutego 2012

Same z tobą problemy !


 
XI

Zdaje ci się- odparł loczek , szeroko się uśmiechając.- Gdzie Paweł? Muszę z nim o czymś porozmawiać- skierował to pytanie oczywiście tylko do Lou, bo przecież od wczoraj ja byłam jego śmiertelnym wrogiem.
-Wyjechał w sprawach biznesowych, wróci za dwa tygodnie.- odparł Louis
-Świetnie akurat teraz musiał wyjechać.
-A czego od niego chcesz- zapytał Lou
- Nieważne, dowiesz się w swoim czasie.- odpowiedział tajemniczo Hazza. Po czym odwrócił się w kierunku lodówki i zaczął robić sobie śniadanie.
-To jak jutro do szkoły- powiedział Lou , przy czym walnął mnie łokciem w ramię.
-No niestety – odparłam z udawanym śmiechem.
-Stresujesz się? W końcu to nowe otoczenie, nowi ludzie i w ogóle.
- Nie, nie stresuję się. Nie mam czasu  na głupoty. Obecnie mam inne problemy.- powiedziałam , wyraźnie akcentując dwa ostatnie słowa.
-Jakie inne problemy?- zapytał zaintrygowany Lou
-O proszę jaki ciekawski.- zaśmiałam się.
-Jak nie chcesz to nie mów. Wszyscy mają przede mną tajemnice, to wręcz irytujące!- powiedział Lou z akcentem Irlandczyka i wyszedł udając, że się obraził. Stało się, byłam sam na sam w kuchni z Haroldem. Spełnienie marzeń. Harry odwrócił się do mnie i wbił we mnie groźne spojrzenie.
-Harry- wyszeptałam- wiem, że mnie nienawidzisz i ci się nie dziwię, ale proszę zrozum mnie- powiedziałam cicho, żeby przez przypadek Louis nie usłyszał. Hazza nic nie odpowiedział, posłał mi kolejne zabójcze spojrzenie i wyszedł z kuchni, a mi napłynęły łzy do oczu. W tym momencie do kuchni weszła reszta chłopaków, głośno się śmiejąc i opowiadając sobie jakąś śmieszną sytuacje z wczorajszych zakupów.
-Co tam ?- zapytał Liam siadając kolo mnie. Natychmiast odwróciłam głowę przeciwną stronę, zamrugałam parę razy oczami, żeby pozbyć się łez po czym się do niego odwróciłam.
-Wszystko w porządeczku, a wy co tacy weseli?- zapytałam sztucznie się szczerząc.
-Opowiedzielibyśmy ci , ale dziewczyna tego nie zrozumie- stwierdził Niall , puszczając mi oko.
-Świetnie , w takim razie idę zrobić sobie naleśnika.- Zaakcentowałam mocno przed ostatnie słowo.
-No skoro tak chcesz pogrywać, to ci opowiem, ale tylko wtedy, gdy mi też zrobisz- stwierdził Niall.
- No dobrze- powiedziałam, po czym zaczęłam robić naleśniki, a chłopaki opowiadali mi tą przezabawną historię, której faktycznie nie zrozumiałam.
-Miałeś rację , nie rozumiem – zaśmiałam się , podając naleśniki na marmurowy blat. W tym momencie do pokoju wszedł Harry
-Naleśniki! Lubię to.- stwierdził, po czym usiadł na moim miejscu i zaczął jeść moje naleśniki.
-Harry, te naleśniki jak i miejsce są zarezerwowane dla kogoś innego- powiedział Zayn
- Spoko niech je- i się udławi dodałam w myślach- idę wziąć prysznic- dodałam po czym wyszłam. Kiedy weszłam, do pokoju osunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać. Czułam się okropnie. Bardzo zależało mi na przyjaźni z Harrym. On jest naprawdę niesamowitą osobą, ale oczywiście wszystko musiałam zepsuć, a on do tego niczego nie ułatwia. Popłakałam sobie przez jakieś dziesięć minut i poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam, że na łóżku leży Zayn. Od razu przypomniała mi się sytuacja z wczoraj z Harrym w rolo głównej.
-Co jest Zayn ?
-Zastanawiam się co jest między tobą, a Harrym. Ty mi powiesz, czy mam  to wyciągać od niego. A uprzedzam on lubi podkolorowywać fakty.
-To, że on to lubi to wiem - stwierdziłam.  
-Co się wczoraj stało ,kiedy nas nie było?- drążył temat.
-Nic takiego, naprawdę. Drobnostka- uśmiechnęłam się.
-Może i bym ci uwierzył, gdyby nie to , że tak dobrze go znam i wiem , że Harry nie obraża się o drobnostki.- w tym momencie wstał z łóżka i podszedł do mnie. Stanął naprzeciwko mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
- To jak powiesz mi, czy nie?- zapytał się przybliżając się do mnie.
-Wybacz, ale nie mogę. Proszę nie idź z tym do Harrego- powiedziałam błagalnym głosem
-Spoko już u niego byłem i też nic mi nie chciał powiedzieć. Skłamałem, ale jak będziesz chciała o tym z kimś pogadać to wiesz, gdzie mnie szukać.
-Dzięki, jesteś dobrym przyjacielem.- dodałam ze szczerym, lecz ledwo widocznym uśmiechem. Zayn wyszedł z pokoju , a ja odetchnęłam z ulgą. Nagle zadzwonił telefon. Okazało się, że to Toby.
-Halo
-Hej ! Masz czas? Bo chciałbym, żebyś poszła ze mną na zakupy.
- Bardzo chętnie wyrwę się z tego domu wariatów. To za ile?
-Dwadzieścia minut?
-Ok.- rozłączyłam się.
Poszłam do łazienki nałożyłam na siebie lekki makijaż , potem szukałam w szafie jakiś normalnych ciuchów. Zdecydowałam się na krótki dżinsowe spodenki z angielską flagą do tego luzny biały T-shirt z napisem „I love Nutella”. Do tego założyłam czarne trampki przed kostkę, niebieski zegarek. Zeszłam na dół.
-Chłopaki jak by co to ja wychodzę.
-A gdzie?- zapytał Liam z udawaną troską.
- Na zakupy tatusiu- odparłam śmiejąc się
-No dobrze w takim razie masz moje błogosławieństwo.
Przed domem czekał na mnie Toby. Zakupy zajęły nam trzy godziny. Zwierzyłam się mojemu przyjacielowi z ostatnich wydarzeń. Od razu zrobiło mi się lepiej. Do domu wróciłam koło siedemnastej. Zauważyłam, że w holu stoją tylko buty Liama. Ten fakt bardzo mnie ucieszył, bo to znaczyło, że nie ma Hazzy.
_______________________________________________________________-
Zdaje sobie sprawę z tego ,że jest mało ,ale pisałam to na szybko przed szkołą :)
 


2 komentarze: